Jan PisulińskiARTYKUŁY, OŚWIADCZENIA2011-04-21

Podstawowym zadaniem akcji “Wisła” było przymusowe przesiedlenie reszty ludności ukraińskiej, która nie wyjechała na Ukrainę Sowiecką, na ziemie poniemieckie. Niewątpliwie też obok Ukraińców byli przesiedlani także Polacy, jakkolwiek w znanych historykom założeniach akcji nie było mowy o przesiedlaniu ludności polskiej. Potwierdzają to jednak liczne relacje i przekazy przesiedlanych, raporty i meldunki podziemia ukraińskiego, także sprawozdanie lokalnej administracji oraz dokumenty aparatu bezpieczeństwa, zachowane w archiwach państwowych bądź w IPN.
Od razu jednak należy dokonać zastrzeżenia, że określenie tożsamości narodowej na tym obszarze etnicznego pogranicza polsko-ukraińskiego jest kwestią trudną, jeśli wręcz nie niemożliwą. Powszechnie przyjętym przez miejscową ludność, jak i lokalną administrację kryterium było bowiem, jak wiadomo, wyznanie: rzymskich katolików uważano za Polaków, grekokatolików/prawosławnych – za Ukraińców. Ale powszechne też było zjawisko, że w wioskach ukraińskich nieliczni rzymscy katolicy na co dzień mówili po ukraińsku i chodzili do cerkwi, nie do odległego nieraz kościoła. Analogicznie np. na tzw. Zasaniu (w miejscowościach leżących po prawej, zachodniej stronie Sanu), greckokatoliccy mieszkańcy na ogół posługiwali się językiem polskim i nieraz nawet w cerkwi śpiewali po polsku (np. w Gorzyce w powiecie przeworskim). Z kolei w czasie trwania wysiedleń do USRR tysiące ludzi “przenosiło metryki”, jak to określano, do Kościoła, czemu sprzyjali miejscowi księża. Nie czynili tak zresztą nieraz, jak się wydaje, ze względów koniunkturalnych, tj. z lęku przed wywózką, ale było to zwieńczeniem długiego nieraz procesu asymilacji, naturalnego na pograniczu etnicznym. Ci ludzie już “czuli się” Polakami i groźba przesiedlenia co najwyżej przyspieszała dojrzewającą już wcześniej decyzję. Tym niemniej lokalne władze podejrzewały, że konwertyci tak naprawdę po cichu wspierają podziemie ukraińskie, i dlatego takie osoby umieszczały na listach przesiedleńczych. Nie należy wreszcie zapominać, że z tych samych powodów, tj. chęci uniknięcia wyjazdu, wiele osób legitymowało się fałszywymi polskimi dokumentami, o które było łatwo, i w wielu miejscach nimi wręcz handlowano. W końcu swoim ludziom wyrabiało takie dokumenty podziemie ukraińskie.
Ponadto znajdywany w licznych relacjach fakt wysiedlenia ze wsi także osób narodowości polskiej niekoniecznie skutkował ich ostatecznym osadzeniem na ziemiach zachodnich. Przynajmniej w niektórych wypadkach Polaków jedynie przenoszono z odległych miejscowości, położonych w górach, wśród lasów, którym z tego powodu wojsko nie było w stanie zapewnić bezpieczeństwa. Z tych właśnie powodów przewidywano, że z obszaru na wschód od Baligrodu przesiedli się bez wyjątku wszystkich mieszkańców. Tych prawdopodobnie osadzano w innych miejscowościach w pobliżu. Jednakże należy dodać, że miejscowi nieliczni zresztą Polacy na ogół uciekli stamtąd już wcześniej i pozostali sami Bojkowie. Ponadto przesiedlające wojsko dla ułatwienia sobie zadania często wywoziło ze wsi wszystkich mieszkańców i dopiero na punktach zbornych wspólnie z funkcjonariuszami aparatu bezpieczeństwa dokonywano weryfikacji, zwalniając osoby posiadające dokumenty potwierdzające narodowość polską.
Tym niemniej fakt przesiedlania Polaków potwierdzają wykazy przeznaczonych do przesiedlenia, na których figurowały osoby narodowości polskiej. Zwykle byli to polscy małżonkowie z rodzin mieszanych, które – w przeciwieństwie do poprzedniego przesiedlenia (do USRR) – także przesiedlano. Np. na wykazie wysiedlonych ze wsi Poręby znalazły się trzy rodziny polskie (ogółem liczące pięć osób), z Groszówki wysiedlono aż 16 polskich rodzin (ogółem aż 79 osób). Jednakże w oparciu o szczątkowo listy wysiedleńcze nie jesteśmy w stanie określić skali i rozmiaru tego procederu. Poza tym na niektórych listach podawano jedynie wyznanie. Nawet jednak śladowe dane pozwalają stwierdzić, że liczba przesiedlonych Polaków mogła być spora. Np. wśród wysłanych 30 kwietnia na stację załadowczą z punktu zbornego 28 pułku piechoty rodziny polskie stanowiły jedną piątą – 25 (111 osób) na ogółem 163 (660 osób). Na listach obok Ukraińców umieszczano też folksdojczów. Przy niektórych z osób przeznaczonych do przesiedlenia widniały adnotacje, że należą do PSL, co wskazywałoby na ich polska narodowość. Potwierdzałoby to liczne relacje i raporty podziemia ukraińskiego o przesiedlaniu również peeselowców, np. z podprzemyskiej Żurawicy wysiedlono 7 członków tej partii z prezesem miejscowego koła gminnego, także inne osoby pomagające polskiemu podziemiu.
Polacy trafiali się nawet wśród osób, które trafiły do Centralnego Obozu Pracy w Jaworznie. W tym ostatnim wypadku powodem była współpraca bądź też doraźna pomoc podziemiu ukraińskiemu. Np. na liście skierowanych do obozu do dalszego śledztwa, zatwierdzonej przez zastępcę dowódcy Grupy Operacyjnej “Wisła”) gen. Grzegorza Korczyńskiego, znalazł się kupiec Józef Czubak z Niebieszczan (polskiej wsi w pow. sanockim) wyznania rzymskokatolickiego, który “sprzedał większą ilość tytoniu bandytom”. Michał Bańczyk (syn Dymitra) zamieszkały w Bachlawie, rzymski katolik narodowości ukraińskiej – jak określono w dokumentach – “dawał żywność bandzie”. Inny, Andrzej Cepko z Mołodycza, miał dostarczać fałszywe dokumenty tożsamości. Większość rzymskich katolików znalazła się na liście za dostarczanie żywności podziemiu bądź niedonoszenie władzom o pobycie grup podziemia.
Na końcu warto zauważyć, że byli Polacy, którzy dobrowolnie zgłaszali się do wyjazdu wraz z ich ukraińskimi sąsiadami, pomimo że nie znajdowali się na listach przesiedlanych. M.in. w pow. lubaczowskim z Huty Starej wyjechała dobrowolnie Polka, z Kowalówki i Żukowa pięć rodzin polskich. Niestety nie spotkałem się z relacjami takich osób, które objaśniałyby motywy ich decyzji. Można przypuszczać, że powodowały nimi więzy pokrewieństwa czy powinowactwa, sympatia, chęć życia wśród swoich, zwłaszcza że przesiedlanym obiecywano lepsze, murowane poniemieckie gospodarstwa. Wreszcie mógł stać za tym lęk przed odwetem podziemia ukraińskiego, zwłaszcza na tych obszarach, jak np. powiat przemyski, gdzie podczas poprzedniego przesiedlenia miały licznie miejsce takie przypadki.

Artykuł w j. ukraińskim ukazał się w nr 17 “Naszego Słowa” (24.04.2011);
“Наше слово” №17, 24 квітня 2011 року

Поділитися:

Категорії : Статті

Залишити відповідь

Ваша e-mail адреса не оприлюднюватиметься. Обов’язкові поля позначені *

*
*