Łukasz Horowski (28 lipca 1949 r. – 8 kwietnia 2011 r.)

Anna ChraniukARTYKUŁY, OŚWIADCZENIA2011-05-31

We współczesnym świecie takich ludzi jest już niewielu. Pamiętam: czerwiec, jasne słońce na błękitnym niebie, a on stał obok domu kultury w Nowym Tomyślu, w zachodniej Wielkopolsce. Uśmiechnięty, uścisnął moją dłoń i przywitał się pięknie po ukraińsku: “Dobryj deń, Łukasz Horowskyj”. Nie znał ukraińskiego, to był po prostu gest z jego strony.
Pan Łukasz – Polak z dziada pradziada, wielbiciel kultury ukraińskiej, który ogromną miłością obdarzył wieś Cygany w powiecie borszczowskim (obwód tarnopolski). W małej ukraińskiej wsi pozostawił znaczną część swojego serca. A serce miał wielkie, o czym nawet wyemitowano film w telewizji. Dzieci z Cygan będą dobrze pamiętać jak przez wiele lat z rzędu przyjeżdżał do nich Święty Mikołaj z workiem pełnym słodyczy.
To dzięki jego wsparciu finansowemu wiejska szkoła stała się jedną z najlepiej wyposażonych w obwodzie tarnopolskim, a młodzież prześcigała się, aby uzyskać jak najlepsze wyniki w nauce w celu uzyskania stypendium. Z roku na rok liczba chętnych wzrastała, a zatem poprzeczka była podnoszona coraz wyżej. Wielu absolwentów otrzymało możliwość kontynuowania nauki, niektórzy z nich przyjechali do Polski, gdzie studiowali na uniwersytetach, akademiach lub innych uczelniach wyższych. Wielkie serce – to również, mimo fizycznych dolegliwości, organizowanie dzieciom odpoczynku podczas wakacji, na który trzeba było zapracować – na początku koncerty w Wielkopolsce, a potem odpoczynek nad morzem lub w górach. I właśnie przy okazji takiego przyjazdu spotkaliśmy się pierwszy raz. W Nowym Tomyślu odbywał się Międzynarodowy Zjazd Producentów Szparaga (przewodniczącym polskiego oddziału był właśnie pan Łukasz). Dzieci z Cygan występowały na scenie przed uczestnikami Zjazdu, tańczyły i śpiewały. W sali zgromadzili się przedstawiciele władz z Borszczowa, planowano nawiązać kontakty pomiędzy powiatem borszczowskim a nowotomyskim. Jednakże nie interesowali się oni problemami szparagów, ponieważ na Ukrainie są za dobre ziemie dla tej kultury. Przyjechałam z myślą, że będę tłumaczem podczas Zjazdu. Jednak po koncercie okazało się, że goście z Ukrainy wybierają się na wycieczkę, a ja z nimi. Później było ognisko, piwo, pieczone prosię, kiełbaski, śpiewy, zabawy na świeżym powietrzu. Taki właśnie był pan Łukasz. Wszyscy mieli być zadowoleni. Organizował kursy i praktyki zawodowe dla lekarzy i agronomów. Mimo swojego nie najlepszego zdrowia, pomagał w leczeniu innych. Nic dziwnego, że z czasem został honorowym obywatelem Borszczowa, a Tarnopolski Instytut Technologii Społecznych i Informacyjnych nadał mu tytuł doktora honoris causa, nagrodzono go również orderami oraz medalami.
Na początku marca 2007 roku w Poznaniu uroczyście otwarto konsulat honorowy – z konsulem honorowym w osobie Ł. Horowskiego. Było to wydarzenie, które zmieniło horyzonty kulturalne Poznania. Przy konsulacie założono Towarzystwo Społeczno-Kulturalne “Polska – Ukraina”, którego przewodniczącym został Ł. Horowski. Tutaj, daleko od Ukrainy, o której wiele osób nie ma pojęcia, narodził się festiwal kultury “Ukraińska Wiosna”. Festiwal, który stał się największym festiwalem kultury ukraińskiej w Europie, mimo że z Poznania bliżej do Berlina niż do Kijowa. Pokazujemy Polakom, gdyż Ukraińców jest tu niewielu, jak wielka i piękna jest ukraińska kultura. Credo pana Łukasza brzmi: “Zapraszamy NAJLEPSZYCH, pokazujemy NAJLEPSZE, organizujemy NAJLEPIEJ.” Oczywiście, do takiej pracy potrzebni są ludzie. I tutaj pomocni okazali się absolwenci poznańskiej ukrainistyki. Znaleźli oni stałą pracę, ponieważ niezbędna była ich znajomość ukraińskiego, ich aktywność w stosunkach polsko-ukraińskich. W konsulacie i towarzystwie, które stały się dla nas nieodłączne, studenci mogli odbyć praktyki z języka ukraińskiego, uczyli się jak być dobrymi wolontariuszami oraz jak pracować dla dobra idei. Przychodzili tu Ukraińcy, którzy w dalekiej Wielkopolsce znaleźli lub chcieli znaleźć swój nowy dom. Często prosili o poradę, wsparcie, pomoc. A później sami aktywnie włączali się do pracy przy organizacji festiwalu. I to było wspaniałe – okazało się, że w Poznaniu są Ukraińcy, którzy nie tylko pracują w budownictwie lub sprzątają, ale mieszkają tutaj również wykształceni filolodzy, graficy, malarze, muzycy, lekarze, masażyści i wielu innych. Pan Łukasz nigdy nie zostawił nikogo na pastwę losu. Miał wielki autorytet, władze miasta, województwa, samorządowe wysoce ceniły jego działalność. To dzięki jego pomocy współpraca Tarnopola z Poznaniem stała się bardzo dynamiczna na poziomie samorządów. Urząd Marszałkowski Województwa Wielkopolskiego utrzymuje ścisłe relacje z Tarnopolem.
Pan Łukasz zajmował się rolnictwem. Był właścicielem sadów z jabłkami i śliwkami, którymi nieustannie częstował wszystkich swoich gości. Do niezapomnianych należały uprawiane na jego polach truskawki – wielkie, pachnące, smaczne.
Pan Łukasz miał wiele planów na przyszłość, związanych z umacnianiem stosunków polsko-ukraińskich. Na czołowym miejscu znajdowały się kultura i edukacja. Dzieci i młodzież. Uczył jak żyć, jak pracować, jak być CZŁOWIEKIEM.
Niestety, okrutna choroba nam go zabrała. Zabrała w przededniu czwartej “Ukraińskiej Wiosny”. Wszyscy wokół pytali – co teraz? Odpowiedź mogła być tylko jedna – pracujemy dalej. Dziecko, które się urodziło, musi żyć i rozwijać się, nie zważając na to, że ojciec zmarł. Zatem, pracujemy i pamiętamy. Będziemy pamiętać.

Artykuł w j. ukraińskim ukazał się w nr 22 “Naszego Słowa” (29.05.2011);
“Наше слово” №22, 29 травня 2011 року

Поділитися:

Категорії : Статті

Залишити відповідь

Ваша e-mail адреса не оприлюднюватиметься. Обов’язкові поля позначені *

*
*