Listy do Sejmu i polscy Ukraińcy: czego spodziewać się po jesiennych wyborach parlamentarnych

Igor ISAJEW

Wersja w języku ukraińskim tutaj.

Główni aktorzy jesiennej kampanii parlamentarnej przedstawili pełne listy kandydatów do Sejmu. Rządząca „Prawo i Sprawiedliwość” uczyniła to 16 sierpnia, zaś opozycyjna „Koalicja Obywatelska” — 19 sierpnia. Dobra wiadomość: Ukraińcy na listach się znaleźli. Zła — tylko na końcu.

Tak więc doświadczony samorządowiec i poseł na Sejm VI i VII kadencji, polityk mniejszości ukraińskiej Miron Sycz zajął ostatnie, 16. miejsce na listach Koalicji Obywatelskiej w swoim rodzimym okręgu w Elblągu. Tu M. Sycz zdobywał od 6,5 do ponad 9 tysięcy głosów, dwukrotnie starując z szóstego i jeden raz — z czwartego miejsca. Niejednokrotnie Sycz zdobywał więcej głosów niż kandydaci z „wyższej” części listy. Tym czasem liderzy elbląskiej listy Koalicji Obywatelskiej pozostają niezmienni od lat: Jacek Protas, Piotr Cieśliński i Elżbieta Gellert.

W Warszawie z 38. miejsca (trzecie od końca) startuje naturalizowana w Polsce imigrantka z Ukrainy Myrosława Keryk, prezeska fundacji pomagającej imigrantom „Nasz Wybór” i szefowa Ukraińskiego Domu w Warszawie. Podkreśla, że pozostaje działaczką niezależną, do partii nie przystąpiła, ale otrzymała zaproszenie na listę.

— Wysłałam swoje CV, jest to dla mnie szansa wypowiedzieć się w imieniu nowych obywateli Polski oraz w sprawach równego traktowania bez względu na pochodzenie i płeć — mówi. — Zrobię kampanię wykorzystując dostępne mi czas i środki, będzie to kampania bezpośrednia.


Na tych dwóch nazwiskach kończy się lista kandydatów z ramienia mniejszości ukraińskiej w Polsce i naturalizowanych imigrantów z Ukrainy. Niewykluczone, że kandydaci pochodzenia ukraińskiego pojawią się wśród mniejszych graczy — przede wszystkim Lewicy, ale prawdopodobnie też Koalicji Polskiej czy nacjonalistów. Ci jednak nie przedstawili jeszcze pełnych list.

Z przedstawionych kandydatów obu największych graczy można jednak wywnioskować, że pomimo swojej liczby, społeczność ukraińska w Polsce wypadła blado na tle innych, znacznie mniejszych społeczności. Na przykład, urodzony w Syrii pediatra Riad Haidar, popularny lekarz i działacz, otwiera listę Koalicji Obywatelskiej na Chełmszczyźnie. O niego walczyli „Koalicja Obywatelska” z „Lewicą” — chcieli postawić w zdominowanym przez PiS regionie znanego społecznika przeciwko wiadomemu politykowi Jackowi Sasinowi.

Z kolei urodzony w Zambii ekonomista Killion Munyama startuje z 5. miejsca w Pile, lekarz i samorządowiec pochodzenia palestyńskiego Bashar Al-Shaer kandyduje z 14. pozycji w Bydgoszczy. Avetsi Mnoyan, przedsiębiorca pochodzenia ormiańskiego, kandyduje z 20. miejsca w Kielcach.
W przeciwieństwie do Myrona Sicza, znacznie wyższe miejsce na liście białostockiej, piąte, otrzymał prawosławno-białoruski polityk Eugeniusz Czykwin. Wszyscy ci politycy startują z ramienia Koalicji Obywatelskiej. Listy partii rządzącej raczej odzwierciedlają starą regułę „Polak—katolik”.

Jednocześnie wysokie miejsca na listach PiS otrzymali politycy, znany społeczności ukraińskiej z nienajlepszej strony: Michał Dworczyk (pierwsze miejsce w Wałbrzychu), wojewoda lubelski Przemysław Czarnek (drugie miejsce), Marek Ast (Zielona Góra) i dawny „kukizowiec” Tomasz Rzymkowski, który z trybuny sejmowej stwierdził, że to uczestnicy procesji ukraińskiej w 2016 roku zaatakowali Polaków, a nie na odwrót (szósta pozycja w Sieradzu). Z list partii rządzącej, z trzeciego miejsca w Warszawie (po Jarosławie Kaczyńskim i Mariuszu Kamińskim), startuje znana Ukraińcom za aktywne wsparcie Euromajdanu Małgorzata Gosiewska.
Koalicja Obywatelska ma na listach długoletnich przyjaciół społeczności ukraińskiej w Polsce: Pawła Kowala (pierwsza pozycja w Krakowie), Jarosława Szostakowskiego (piąte miejsce w Warszawie) czy Adama Szłapkę (trzecie miejsce w Poznaniu). W Wałbrzychu Michał Dworczyk będzie konkurował z Tomaszem Siemoniakiem, odpowiedzialnym w latach 2007—2011 za kwestie mniejszości narodowych w MSWiA (pierwsze miejsce).

Zarówno PiS, jak i KO obiecują otwarcie na nowych liderów, jednak jest to dość pozorowane. Fakty mówią inaczej — w obu partiach na miejscach biorących okazali się ludzie sprawdzeni i od dawna znani.


U Grzegorza Schetyny jest więcej wyjątków, takich jak Myrosława Keryk, jednak „nowe twarze” zostały „wepchnięte” daleko w dół list. Z przedstawionych list wyborczych wynika, że polska polityka niewiele zmieni się po jesieni, a więc partie będą dalej polaryzować swoje nastroje, prawdopodobnie zgodnie z dość przewidywalnymi wzorcami.

Wybrany jesienią Sejm prawdopodobnie nie rozwiąże żadnych problemów związanych z polityką historyczną, mniejszościami narodowymi lub nowymi imigrantami, wręcz z pewnością stworzy nowe. Izba niższa polskiego parlamentu w coraz mniejszym stopniu będzie przypominała platformę do dialogu, raczej będzie szła w stronę platformy ignorancji i „szybkiego” głosowania. To oznacza, że centrum polityki i sama polityka w końcu przeniesie się w inne miejsce, poza mury Sejmu. Według rosyjskiego modelu, parlament stanie się po prostu „szaloną drukarką” bez większej roli politycznej.

Поділитися:

Залишити відповідь

Ваша e-mail адреса не оприлюднюватиметься. Обов’язкові поля позначені *

*
*