Sahryń. Wspomnienia ps. Waldemara Lotnika

Waldemar Lotnik

Fragmenty rozdziału “Ukraińskie masakry” z książki “Dziewięć żyć”

(…) Naszym celem było wyzwolenie Polski od faszystów wszytkimi możliwymi środkami jakie mieliśmy do naszej dyspozycji.

Jednakże począwszy od jesieni 1943 roku co raz więcej naszej energii zabierała nam ochrona miejscowej ludności polskiej przed atakami Ukraińców, niż walka z Niemcami. Z tego powodu w moich wspomnieniach o walce partyzanckiej o wiele mniej miejsca zajmują akty sabotażu i potyczki z Niemcami toczone na terytorium całej Polski, niż wojna z ukraińskimi faszystami, którą toczyliśmy o każdą wieś, o każdą osadę. Przez wiele strasznych miesięcy, aż do czasu ujęcia mnie w kwietniu 1943 roku, walczyliśmy z regularnymi i nieregularnymi oddziałami ukraińskimi, z ukraińską milicją i ukraińskimi SS, a także z Niemcami, którzy w ten sposób osiągnęli swój cel odwróciwszy uwagę partyzantów od własnych działań wojennych.

Niemcom bardzo odpowiadało, że niektórą czarną robotę wykonywali za nich Ukraińcy. Pierwszoplanowym zadaniem było dla nich uderzenie w polski ruch oporu. My odpowiedzieliśmy na ich (Ukraińców) ataki, które osiągnęły nieopisany poziom barbarzyństwa, z podobną bezwzględnością. Kiedy zdobywaliśmy ukraińską osadę, metodycznie selekcjonowaliśmy zdatnych do walki ukraińskich męższczyzn i zabijaliśmy ich, każąc biec 40 kroków przed nami i strzelając im w plecy. Uważaliśmy, że jest to najbardziej humanitarny sposób zabijania. Niektórzy w oddziale, których działania opiszę w dalszej części, postępowali inaczej i dokonywali strasznych czynów zemsty. Nikt nie ruszył nawet palcem, by ich powstrzymać.

(…)

Po naszym przemarszu przez trzy zniszczone wsie powstało pytanie, jak pozbyć się Ukraińców raz na zawsze i zapobiec dalszym zbrodniom. By osiągnąć ten cel należało zmieść z powierzchni ziemi ich główne bazy, dwie silnie umocnione wsie, oddalone od siebie o ok. 15 km i które do teraz uważaliśmy za nie do zdobycia. Dowódca oddziału wysłał kurierów do partyzantów AK stacjonujących od nas bardziej na zachód z prośbą o broń i wsparcie. Mimo że wcześniej ciągle nawoływali nas oni w ulotkach i ustnie do zaprzestania rabunków i mordów na cywilnej ludności ukraińskiej i skoncentrowaniu się na walce z niemieckim wrogiem, to tym razem przysłali 2000 żołnierzy , którzy byli na ogół lepiej od nas uzbrojeni i lepiej wyszkoleni. Była to nasza pierwsza wspólna operacja. Najwidoczniej operacja likwidacji dwóch wsi miała dla AK sens z wojskowego punktu widzenia, bowiem zagrożeni byli polscy obywatele.

Pierwszą była ukraińska wieś zamieszkała przed rozpoczęciem walk przez ok. 1000 mieszkańców,która służyła teraz Ukraińcom jako jedna z dwóch baz wypadowych, w której stacjonowało do tysiąca dobrze uzbrojonych ss-manów i członków faszystowskiej policji i milicji. To właśnie tutaj znajdowali oni schronienie po spustoszeniu naszych osiedli. Należało więc pozbyć się obu wsi, jeśli chcieliśmy osiągnąć więcej, niż tylko tymczasowe powstryzmanie mordów. Wsie oddalone były od siebie o ok. 15 km i nasz plan zakładał jednoczesne uderzenie na obie wsie w ciągu jednej nocy, aby zapobiec udzieleniu przez nie wzajemnej pomocy. Ja uczęstniczyłem w ataku na drugą wieś, w którym wzięło udział  około połowy naszych połączonych sił. Bardzo łatwo osiągnęliśmy przewagę ogniową i operacja stała się zwykłą formalnością. Zbombardowaliśmy budynki z moździeży, w które uzbrojeni byli akowcy, po czym wkroczyliśmy do wsi, błyskawicznie zmiatając opór. Po 13-godzinnej walce, która rozpoczęła się o 10. wieczorem i toczyła się nieprzerwanie dopóki większość Ukraińców nie została zabita, niewiele ze wsi zostało. Mieliśmy rozkaz zabijać wszystkich mężczyzn zdolnych do noszenia broni. Co robić z cywilną ludnością rozkazów nie było, dlatego dla tych w oddziale, którzy byli spragnieni krwi, było jasne, że mogą zabijać i gwałcić kogo chcą i jak chcą. Ukraińcy robili naszym ludziom jeszcze gorsze rzeczy.

“Tchórz” zawsze atakował kobiety – stare kobiety, młode kobiety, kobiety w średnim wieku – nie miało to dla niego żadnego znaczenia. Gwałcił je, a potem zabijał strzałem w głowę.

(…) Podobnie jak “Tchórz”, także inny członek oddziału, którego nazwę tu “Szakalem”, czerpał przyjemność z tego, co robił. Obaj prześcigali się w morderstwach. Pewnego razu zobaczyłem, jak złapali wysokiego jak wieża i mocno zbudowanego Ukraińca, który tylko się zachwiał, gdy “Szakal” zdzeilił go po głowie kolbą od karabinu i który ciągle wierzgał nogami i wił się po ziemi po tym, jak “Szakal” i “Tchórz” wpakowali w jego pierś dwie kule. “Popatrz na niego, jaka silna bestia. Założę się, że zabił więcej Polaków, niż potrafi policzyć”, – wrzeszczał “Szakal”. To był właśnie nasz sposób myślenia: bierzemy rewanż za to, co oni nam zrobili. Mężczyzna ciągle zwijał się i jęczał na ziemi nawet po tym, jak kolejne dwie kule wylądowały w jego brzuchu. Konwulsyjnie darł palcami ziemię, która była czerwona od jego krwi. Zbudowany był jak byk i jak byk zginął, nie przestając drgać nawet wtedy, kiedy “Szakal” i “Tchórz” ulokowali kolejne trzy kule w jego ciele. Razem zajęło to z kwadrans czasu, by go zabić.W tym czasie obaj medytowali i zastanawiali się, jakie będą jego ostatnie słowa. Większość oddziału nie zabijała dla samego zabijania, jednak takim osobnikom jak “Tchórz” i “Szakal” dawaliśmy wolną rękę. (…).

Поділитися:

Категорії : Bez kategorii

Схожі статті

Коментарі

  1. Коли ж врешті почуємо голос правди про українців в хорі брехні і в агонії польського патріотизму. Пора схаменутися і не троїти живих і ще ненароджених наших поколінь. Складається враження, що тільки поляки були гуманними, а всі інші в тому українці злочинцями.

    1. Najpierw rozliczcie się z bandycko-nazistowską działalnością waszych “banderowskich bohaterów”. O agonii polskiego patriotyzmu lepiej się wypowiadaj, bo nie masz na ten temat pojęcia. Lepiej możemy podyskutować o agonii ukraińskiego państwa. Wróciłem stamtąd 21 lipca więc wiem o czym mówię.

Залишити відповідь

Ваша e-mail адреса не оприлюднюватиметься. Обов’язкові поля позначені *

*
*